poniedziałek, 1 lipca 2013

Is­tnieje cel, lecz nie ma dro­gi; co na­zywa­my drogą jest ciągłym wahaniem. F. Kafka

Niezbyt dobry początek dnia. Jakieś głupawe sny z kolegą i popularnym redaktorem muzycznym. A potem odpalam komputer i zaatakowała mnie prozaiczna wiadomość na gg. Po paru miesiącach ciszy są dwie możliwości. Pomyłka lub sprawdzanie. W ciągu dnia okazało się, że najwyraźniej pomyłka. Masakra. Ostatnio moje ulubione słowo. Cienie chłopów atakują. Jeszcze tego mi brakuje. Ostatnio zapytałam w monopolowym, który często odwiedzam po pracy, czy wydają karty stałego klienta. Każdy kto narzekał na upały jest idiotą. Windowanie temperatury z 10 stopni do 25 wcale nie wychodzi krakowianom najlepiej.
Praca pracą. Zmasowany atak po otwarciu, przemienił się w spokój po południu i lekki szum pod koniec. Tekst dnia? O 18.55 przekonana, że dzwoni Marian, odebrałam i powiedziałam: "Nie ma nikogo w domu". A tu? Czytelniczka z prośbą o przedłużenie:) Dobrze, że z poczuciem humoru. Uśmiałam się z Becią pod koniec dnia pracy...

1 komentarz:

Anula pisze...

Też bym się uśmiała... tzn. uśmiałam się teraz... Siedzę w pracy, niewyspana jak diabły i mam jakiś dół głęboki jak Zielony lub Poniedziałkowy... Nie chcę upałów... Cienie chłopów jak najbardziej żywych również krążą wokół mnie, a ja tylko chciałabym się dobrze bzyknąć a potem mieć święty spokój... :) W planach dziś rower, ale wieczorem, jak upał zelżeje...