środa, 29 października 2008

Dzień 7 Biały Rezonansowy Mag

Dziś kieruje się sercem, a nie głową i nie łamię praw boskiego miłosierdzia. Dziś przestaję być marionetką i narzędziem w obcych rękach. Dziś zdemaskuję fałsz, nie pozwolę siebie oszukiwać i sam nie będę manipulować ludźmi. Są tylko dwie siły – siła strachu i siła miłości. Strach paraliżuje moje ruchy, miłość wyprowadza mnie w bezpieczne miejsca.

Ton siódmy sprowadza zbiegi okoliczności i wsparcie.
Mag dotyka kwestii praworządności i pokus...

Dzień z głową na tranzystorach... od 7.45 do 21.25 działo się cały czas coś. Badania, ciśnienie, kawa, Dietla, wnuczek Eugenii, ubytki, książki, czytelnicy, telefony, mejle, tata, obiad, mama, obiad, szef zły, szef dobry.... wino... Moja siostra! Wybuch Energii, przesłuchanie, powrót do domu i wyjaśnienie.
Generalnie zapracowany dzień stanął na głowie, kiedy moja siostra ogłosiła, że na moim biurku w domu czekają na mnie kwiaty. Co? Jak? Skąd? Od kogo. A skąd ja mam to wiedzieć? Pewnie pomyłka? Nie! Tata od gońca odebrał, podpisywał. Szukanie liściku i wyjaśnienie...
Imieniny mojej mamy... tata stwierdził, że lepiej powiedzieć że to dal mnie kwiaty, niż żeby mama lub siostra dowiedziały się, że jakiekolwiek kwiaty są w domu! Udało się zrobić mu niespodziankę. Ale to, że za cholerę nie spodziewałam się takiego gestu od ŻADNEGO z moich znajomych męskich, to zupełnie inna sprawa.

Trzy żółte róże...

And isn't it ironic... don't you think...

Brak komentarzy: