Wczorajszy konkretny upał dziś zmienił się w duszną zupę.
Wiertarką sąsiadka poinformowała mnie z rana, że nadal u niej remont trwa...
Ptaki szaleją, śpiewają jakby wiosna była i chyba latem chcą nadrobić stracony czas...
Wczorajszy wieczór zakończył się schłodzonym Cote'kiem i "Morderstwem doskonałym" przeplatanym z "Blaszanym bębenkiem", a na koniec poleciał "Jeździec bez głowy"
W oczekiwaniu na wypłatę mogę sobie jedynie pozwolić na bezpłatne zajęcia, czyli sprzątanie :)
do Berlina przyjechał prezydent Stanów Zjednoczonych, konie na Rynku stoją w pełnym słońcu parę godzin, a ja marzę, że kiedyś gdzieś pojadę...
środa, 19 czerwca 2013
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz