Pełnia dała się we znaki. Nie mogłam spać. Spotkałam się z córką Bobsa. Jakoś tak, z kopyta umówiłyśmy w się w najbardziej samotny dzień w tygodniu, czyli w piątek. Klub Kulturalny, Gruszka, Re. Wróciłam o 12, ale bezpiecznie. Piłam jeno soczek jabłkowy. Od poniedziałku zażywałam sobie takie ziołowe tabletki wspomagające wątrobę i lepiej się poczułam, po ich regularnym stosowaniu. (Muszę je stosować chyba cały czas, przy moim trybie życia).
Zaraz po pełni zaniemogło biedactwo. Diclofenac w natarciu!. Ale jakoś i tak słaba byłam... Coraz gorzej ze mną...
We wtorek, przez przypadek, przypominałam sobie, że przecież miałam iść z Antonina na premierę. Trochę się bałam, że mnie mogą oficjalnie nie wypuścić wcześniej. Okazało, ze p. Dyrektor też się wybierała, więc spokojnie mi pozwoliła na wcześniejsze opuszczenie stanowiska pracy. Do Huty pojechałam tramwajem (wreszcie puścili tramwaje przez Al. Pokoju), gdzie spotkałam Antoninę ze znajomymi. Fajnie było wszystko zorganizowane. Autobus, który podwoził pod Halle Ocynkową, sprawdzanko, rozmieszczenie... Niby tak kameralnie, ale ponoć było ponad dwa tysiące osób. No i Robert Więckiewicz. Jaki to przystojny facet! Chyba sobie z tego sprawy nie zdaje... Sam film: średni. Dałam mu w rezultacie niską ocenę, ponieważ nic tam nie było odkrywczego. Oczywiście świetne role aktorów, ale scenariusz słaby. Muzyka świetna (Chłopcy z Placu Broni, KSU itp.), ale sama historia opowiedziana jakoś nieskładnie. Taki szkolny mi się wydawał. Przypomniał mi się ten słynny tekst, który wygłosił Mistrz: "Spoko, szkoły przyjdą". I chyba wszystko na ten temat!. Szczęśliwe dotarłam do domu dzięki znajomym Antoniny. Nie mogłam zasnąć... Więc dziś w pracy naprawdę mnie zmogło... Po pracy spałam jak dziecko, ale teraz dokazuję ;)
czwartek, 26 września 2013
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz