... trudno przyznać, że się działo coś ciekawego... Choć spotkałam się z Bibliotekarzami. Właściwie z ich częścią. Ale być może więcej przybędzie w październiku :)
Dużo pracy miałam i dużo tzw. tematów nagłych. To znaczy: musiałam sobie zebrać papiery do potwierdzenia awansu w pracy i dopiero dziś skończyłam je pisać. A poza tym wokół moi znajomi bliżsi i dalsi potrzebowali posłuchania itp... Udało mi się dotrzeć do Adasia na Batowice i zapalić mu światełko.
Spotkania i ta moja pisanina potrzebna w pracy spowodowały powroty do zdjęć, wydarzeń i ogólnych i wnikliwych wypominków. No więc złapałam lekkiego doła, ale bez przesady. Brakuje mi w życiu totalnego zaangażowania, jakiegoś hobby. A jak się już zdarzy to blokuje mnie brak kasy... to wzbudza niesmak,a nie lubię tego...
Może coś się odmieni...
sobota, 5 października 2013
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz