poniedziałek, 23 września 2013

edukacyjnie

W czwartek i piątek zostałam delikatnie zmuszona do uczestniczenia w szkoleniu w WBP dotyczącego sztuki kontaktu interpersonalnego w bibliotece. U mnie kontakt interpersonalny siadł w ciągu ostatniego roku na całej linii. Uznałam wiedzę zdobyta za przydatną. Oczywiście, jak to u mnie sama część teoretyczna: pierwszorzędna!, a zadania z sąsiadem lub w grupach: masakra. Tak się denerwowałam, że trzęsłam się przez dwie godziny. Jestem zdecydowanym wolnym strzelcem. I jak już muszę coś powiedzieć to bełkoczę, proszą mnie o powtórzenie, w wyniku czego stresuje się podwójnie. Mało tego, zapomniałam zupełnie, że do powiadomienia o organizowanym przeze mnie spotkaniu w sobotę (ludzie ze studiów), należy tez moja sąsiadka ze szkolenia, czyli Agnieszka. Tylko u mnie się może pojawić takie faux pas. Dziś, podczas rutynowej rozmowy o przygotowaniach do udokumentowania awansu, Agnieszka zapytała, czy wiem coś o organizowanym spotkaniu. Ślicznie! Przecież ja je wymyśliłam! Tak się skupiłam na powiadamianiu uczestników przez portale społecznościowe, że zapomniałam o tych, którzy kont nie mają (z założenia). Kurna co za czasy.
Świat staje na głowie lub zmierza ku upadkowi...

Brak komentarzy: