W środę byłam na uroczym wieczorku poetyckim. Występowali sami młodzi (duchem też). Brawo. Już byłam przekonana, że nikt nic nie czyta i nie tworzy. A tu niespodzianka. cieszę się bardzo. Herbaciarnię "Nie lubię poniedziałków" polecam każdemu, kto chce się wyciszyć i/lub spotkać ciekawych i uśmiechniętych ludzi. Szkoda, że mi tam tak daleko. Ale... dalej korzystam z roweru (mimo, że znacznie częściej pada i zimno!) i po 15 minutach jestem na miejscu. Muszę tylko tak wykombinować, żeby zgromadzić tam znajomych. Co bywa trudne. Im dalej w jesień, tym trudniej ludzi z domu wyciągnąć. Tym bardziej, że większość ma z kim spędzać, te długie jesienne wieczory...
Dziś po masakrycznym dniu w pracy, spędziłam przyjemny wieczór u Lolka. Lolek, królik i rudy Johnny W. Antonina w Sopatowcu (daleko jeszcze?), a potem Bestia do Wielkiej Brytanii jedzie... a tam Nesbo! Ehhh... Zazdroszczę :)
piątek, 13 września 2013
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz