niedziela, 30 marca 2014

dziwny czas

Naprawdę nie spodziewałam się, że życie po trzydziestce może być takie nudne. Odkąd zaczęłam pracować stałam się szczęśliwym człowiekiem. Może niekoniecznie spełnionym, ale lubiłam swój zawód (pomimo, że kryzys po "siedmiu latach" zaczął się niedawno). Myślałam, że pewne rzeczy same się ułożą, a tu niespodzianka. Jak sobie nie wymyślę to coraz mniej się fajnych rzeczy przydarza. Fajnych w sensie: nieoczekiwanych, pod prąd, niekonwencjonalnych, niekiedy szalonych. Dalej w mnie siedzi buntowanie się przeciwko wszystkiemu. Naprawdę myślałam, że kiedyś bunt przechodzi. Mi nie przeszedł. No i z tym buntem są problemy...
Naprawdę muszę w tym roku gdzieś wyjechać. Może się odważę na samotną podróż. Zobaczymy. Marzy mi się Florencja, ale to jedna z najdroższych miast dla turystów ... Poza tym moja gapowatość też daje się we znaki. Ostatnio urwałam węża prysznicowego i nie byłoby to godne opisywania, gdyby nie fakt, że wanna w moim domu jest nietypowa i 99% dostępnych węży na rynku nie ma odpowiedniej końcówki. Schodziłam z tatą sklepy i ni ma!. Kran przy wannie jest nisko, więc kąpiel to wyczyn godny mistrza jogi. Zaczęłam więc był joginką, od tygodnia.

piątek, 28 marca 2014

nikt nie jet idealny

a to, że ja jestem nieidealna wiem na wskroś i naprawdę nie musi mi inna osoba tego uświadamiać
Patrząc wstecz byłam związana z chłopakami, którzy mnie tak naprawdę nawet nie lubili. Zacznijmy do tego, że pomysł na "Bycie" ze mną wychodził od nich. Ciekawe czym ich tak przyciągnęłam, bo z tego co się dowiadywałam w trakcie wspólnego (dłuższego lub krótszego) "bycia razem" strasznie ze mną cierpieli. Pewnie się bali, że z tego cierpienia ktoś ich kiedyś beatyfikuje? ... Przecież: okazywało się, że wcale nie jestem taka ładna, nie mam idealnej figury, nie zawsze jestem elokwentna, nie zawsze mam ochotę na towarzyskie spotkania (te sztuczne: rodzinno- imieninowo - Gówniane. Te gdzie wszyscy źle się czują, ale umiejętnie grają). Ja się nudzę na takich spotkaniach, sory. Miewam złe dni, źle się czuję albo odwrotnie tryskam energią i śmieję się z kubka. Najgorzej było jak zostałam do czegoś zmuszona, ale to inny temat. Jestem przecież przekorna. A przekorność razi męską dumę. Bardzo...
Trudno dociec co we mnie widzą mężczyźni, ale generalnie nie jestem dla nich, tylko dla siebie. Nie marzę o zamążpójściu, nie chcę mieć dzieci, nie interesują mnie takie pierdoły jak: Budowanie domu, urządzanie go, zakupy, ciuchy, gadanie o sukienkach, makijażach innych babskich bzdetach. Łażeniem po górach i politykowaniem można mnie tylko mocno przestraszyć. Nie spędzam wieczoru na wybieraniu zestawu, w którym się na drugi dzień zaprezentuję. Nie mam czasu na paznokcie i czeszę się co jakiś czas. (Włosy i tak po czesaniu wyglądają, jakby w nie piorun strzelił, więc dałam spokój po 15 latach). I jak ma ze mną wytrzymać mężczyzna, który podświadomie szukał "delikatnej kobietki",a spotkał kogoś takiego jak ja? Śmieszni są naprawdę. Tylko po co sobie z nimi marnowałam czas? Nie zasługiwali nawet na to, żeby na nich jak "na błędach uczyć". Właściwie dalej nie zasługują. Ale to już przeszłość... Jak źle pójdzie to się następny taki przypląta, a jak dobrze spotkam kogoś płci przeciwnej z kim da się pogadać. A nie będzie mrukiem albo mistrzem monologów ...

środa, 26 marca 2014

...wszystko dobre, co się szybko kończy...

Zakończyłam znajomość dwa tygodnie temu. Powiedzmy, że nie chciałam powtarzać starych błędów. Czyli przyjemności się zakończyły. Ale nic straconego.
Właściwie to się średnio czuję na rozwijanie czegokolwiek... Jestem nieposkładana... Dopadły nie same nieszczęścia, powiedzmy fizyczne... Ostatnie niedziele mnie przeczołgały i pokazały, że podłoga może być naprawdę blisko.
Dobrze, że mam co robić wieczorami. To znaczy jak nie filmy, to spotkania. Mam na szczęście dużo możliwości ze znajomymi :)
Zakupiłam bilet na sierpniowy koncert Patti Smith, więc czeka mnie jakikolwiek wyjazd podczas urlopu. Nie planuję nic innego, ponieważ finansowo ledwo docieram do wyrównania zadłużenia wobec banku, co miesiąc. A zapomniałam: miałam wykupić karnet na pilates na kwiecień. Nie wiem czy mi się uda :( Zobaczymy!
Na razie nie otwieram sezonu rowerowego (zimno!)
Dieta różnie: Coś tracę, ale boję się ważyć, aby się nie załamać...
Praca ok. Dobrze, że jest. Strasznie się kotłuje, ale na szczęście jakoś się rozchodzi po kościach
Generalnie jest tak, że rok 2014 jest dla mnie trudny: przechodzę przede wszystkim kryzys w pracy (7 lat pracuję), lubię swoja pracę, ale coraz częściej zastanawiam się czy nie powinnam zająć się czymś innym. Właśnie mija dekada od czegoś, co mnie w życiu przeczołgało i rzutuje na moje relacje z facetami(nawet nie chcę o tym pisać). Na szczęście skutecznie zakończyłam relacje, ale upiór nawiedza mnie w snach. Długo by gadać i o niczym... W końcu zamknęłam rozdział. Ponoć co pewien czasookres zmienia się człowiekowi charakter... u mnie się zmienia wszystko ...

wtorek, 11 marca 2014

Tajne komplety w Pierwszym lokalu

No i coś ruszyło. Po ciągu portali, nadeszła chęć na rozciąganie i poszłam na pilates. Skończyło się na tym, że od razu dostałam spóźniony okres, pochorowałam się i miałam zjazd humoru naprawdę poniżej przeciętniej. Dobrze, że mnie w pracy nikt nie zabił, bo humorek naprawdę mi nie dopisywał. Byłam już w takim stanie, że naprawdę wszystko czarno widziałam...
No i zdarzyło się wreszcie dobre z piątku na sobotę (7/8 marca). Poszłam na spotkanie, nazwane Tajnym kompletem, ze względu na różne rzeczy. Przede wszystkim jak się spotykasz z barmanem, trzeba poczekać, aż zamknie swoje miejsce pracy i może koło północy przenieść się do innego lokalu. Po drugie jeśli mężczyzna naprawdę wie co w trawie piszczy i jest osobą wykształconą to dowiaduje się człowiek więcej w rozmowie, niż na studiach filologicznych. Po trzecie jak wyznaje, że podobałaś mu się już od dawna, ale byłaś zajęta, to przede wszystkim poprawia Ci humor. A po czwarte bardzo dobrze całuje. Tak jak lubię :)
Nie musi z tego być, nie wiadomo czego, ale humor mi się poprawił. To jest chyba najważniejsze?
Ruszyłam z dietą... Na razie się trzymam. Chodzę na siatkówkę, zamierzam regularnie pilatesować i od czasu do czasu całować się z "Nocnym Markiem". Jak na razie podoba mi więcej, niż przypuszczałam ...