poniedziałek, 29 lipca 2013

upalnie...

Zawsze jak wysoka temperatura utrzymuje się przez kilka dni z rzędu przypominam sobie autobiografię G. Marqueza, w której opisywał, w jaki sposób tworzył i przetrzymywał (o wiele wyższe) upały w Kolumbii.
Urlop (jeśli ktoś spyta) spędzam w gabinecie dentystycznym. Do tej pory zrobiłam 5 zębów, w tym jeden wyrwany.
Zakończyłam kolejną toksyczną znajomość - jestem w 90% przekonana, że już się nie wznowi
Targi na Rynku minęły, a ja jak zwykle pomocna przez duże P. Słaba taka byłam, że ledwo z łóżka wstawałam i do tego nabawiłam się choroby gardła (przez zimne napoje)
Dziś jest ten dziwny dzień, gdzie bardziej mi się płakać chce, niż śmiać.
Zaczynam się naprawdę bać tej uroczystości, tym bardziej, że żadne z zamierzeń się nie sprawdziły (nie zmieściłam się w suknię, nie kupiłam prezentu, nie zafarbowałam włosów i nie mam kompletnie kasy).
Bardzo budujące, bardzo...

środa, 24 lipca 2013

"Kochać, to nie znaczy patrzeć na siebie nawzajem, lecz patrzeć razem w tym samym kierunku" Antoine de Saint-Exupery

Długa przerwa...
Miałam porządkować myśli, potem życie (albo odwrotnie?). Czasami się tak zdarza, że człowiek nie jest w stanie nawet usiąść i coś napisać. Wiem, że pisanie (nawet głupot) lub mało interesujących rzeczy jest swoistą psychoterapią, więc...
Stąd te wypociny...
Od czasu mojego ostatniego posta miałam męczący tydzień w pracy. Ostatni przed urlopem i chciałam różne sprawy zapiąć na ostatni guzik i chyba w dziewięćdziesięciu procentach mi się udało. Dużo spałam, choć to nie był sen, po którym człowiek się wysypia. Wręcz sen męczący i mało konkretny. Przetrwałam jakoś te ostatnie parę dni. Głównie filmy oglądałam
Po czym zaczęłam odsypiać. Trzy dni po ponad dziesięć godzin. Poza tym zaległa wizyta u stomatologa też musiała się odbyć
Bez komentarza
Miałam mnóstwo rzeczy do załatwienia, lecz najczęściej kończyło się tak: "Miałam ochotę wstać i coś zrobić, ale ochota wstała i odeszła"
Aż do dziś
Za namową Beci (dzięki) pojechałam wreszcie, gdzieś w jakimś celu
Mianowicie: pojechałam do Czajowni na film mojego ukochanego Kusturicy "Życie jest cudem" i chyba zaskoczyło.
Mam szczerą nadzieję, że na dłużej

czwartek, 11 lipca 2013

"Kochać – to nie tylko dawać, ale i przyjmować"

Znajomość została złagodzona do koleżeństwa. Skutecznie pohamowana. Dobrze. Po co zawracać sobie gitarę mężczyzną, z którym dzieli mnie nie tylko odległość
W pracy przeżywam najazd. W związku z tym, że próbujemy wszystko sobie poukładać i nie zostawiać na "po urlopie" zaległości, muszę się spiąć i byle do przyszłego piątku!
Dziś przyszła ciotka byłego w celu zapisu. Czuję, że ta wizyta ma podwójne dno. Ale cóż zrobić. I tak najgorsze dopiero przede mną. Podczas uroczystości weselnych znajomych będę oglądać mordę samego byłego. Ehhh... Będzie ubaw po pachy! Tylko dla kogo? To się okaże..

poniedziałek, 8 lipca 2013

"Lepiej pokochać tego, którego się poślubi, niż poślubić ukochanego"

Ale zrobiłam przerwę w pisaniu. Z różnych powodów. Rozpoczęłam konwersację poprzez komunikator z pewnym mężczyzną i zatopiłam się trochę w tej konwersacji. Wieczorami oglądałam filmy i piłam wino, więc nic ciekawego się nie stało. Prócz tego, że wpadła Antonina do mnie w sobotę i znowu były dwa filmy pod rząd :)
W niedzielę za to zawiesiłam moskitierę na oknie. Ale się napracowałam!
Dziś za to nadrobiłam nudę, bo wpadło do nas tyle ludzi, że się po głowie nie dało podrapać
Zobaczymy co przyniesie tydzień...

czwartek, 4 lipca 2013

Jak spaść to z wysokiego konia

Dziś oczy niebieskie mówią wprost: Wczoraj wyjątkowo aktywna noc

środa, 3 lipca 2013

"Zwycięstwo jest po drugiej stronie nudy" P. Smith

Wczoraj był jeden z najnudniejszych dni w pracy. Czas się ciągnął jak papier toaletowy. Do tego głowa mnie bolała jak nie wiem co... Jak wystrzeliłam z pracy to kurz się za mną unosił, tak pędziłam. popołudnie spędziłam z Becią w sklepie. Wypatrzyłam prześliczną sukienkę, ale rozmiar największy to 40. Masakra!
Strzeliłam parę browarów do jednej z moich ulubionych komedii z Goldie Hawn (Ptaszek na uwięzi)
Obudziły mnie jakieś chłopy, które rzucały rury koło mojego okna. Dostałam też kręczu szyjnego...

poniedziałek, 1 lipca 2013

Is­tnieje cel, lecz nie ma dro­gi; co na­zywa­my drogą jest ciągłym wahaniem. F. Kafka

Niezbyt dobry początek dnia. Jakieś głupawe sny z kolegą i popularnym redaktorem muzycznym. A potem odpalam komputer i zaatakowała mnie prozaiczna wiadomość na gg. Po paru miesiącach ciszy są dwie możliwości. Pomyłka lub sprawdzanie. W ciągu dnia okazało się, że najwyraźniej pomyłka. Masakra. Ostatnio moje ulubione słowo. Cienie chłopów atakują. Jeszcze tego mi brakuje. Ostatnio zapytałam w monopolowym, który często odwiedzam po pracy, czy wydają karty stałego klienta. Każdy kto narzekał na upały jest idiotą. Windowanie temperatury z 10 stopni do 25 wcale nie wychodzi krakowianom najlepiej.
Praca pracą. Zmasowany atak po otwarciu, przemienił się w spokój po południu i lekki szum pod koniec. Tekst dnia? O 18.55 przekonana, że dzwoni Marian, odebrałam i powiedziałam: "Nie ma nikogo w domu". A tu? Czytelniczka z prośbą o przedłużenie:) Dobrze, że z poczuciem humoru. Uśmiałam się z Becią pod koniec dnia pracy...